W codziennym życiu zawieramy mnóstwo umów, ale nie wszystkie zostają spisane na papierze. Czy jest to dobre rozwiązanie? W wielu przypadkach tak – dlatego w tym odcinku podcastu postaram się wytłumaczyć to zagadnienie i wskazać, kiedy wystarczy nam umowa ustna, w jakich przypadkach bywa wiążąca oraz dlaczego czasami lepiej jest wymagać od drugiej strony formy pisemnej.
Cześć, dzień dobry. Ja nazywam się Bartek Wodo, a to drugi odcinek Prawniczego Podcastu, który pomaga zrozumieć prawo. Dzisiaj chciałbym poruszyć temat sporządzania umów pisemnych, ponieważ parokrotnie w mojej pracy zawodowej zdarzyło się, że rozwiązywane przeze mnie problemy były skutkiem jej braku. Zapraszam Cię do wysłuchania.
Wielokrotnie zdarza się nam zawierać umowy w różnych dziedzinach życia codziennego. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że zwykłe kupno bułek w sklepie także jest umową, którą zawierana jest ustnie. Oczywiście waga tego rodzaju umów jest niewielka, ponieważ zaliczają się one do tak zwanych „umów powszechnie zawieranych”, dotyczących głównie drobnych, bieżących spraw życia codziennego.
Spisywanie w tym przypadku jakichkolwiek umów na papierze byłoby groteskowe. Istnieją jednak stosunki międzyludzkie, które mają poważniejszy charakter, a mimo tego umowa jest często niesporządzana. Wynika to najczęściej z bliższych relacji stron, np. zawarcie umowy z członkiem rodziny lub dobrym kolegą, którego znamy od lat. Często to także mylne przeświadczenia, że dany stosunek zobowiązaniowy nie może zrodzić żadnych sporów w przyszłości.
Chciałbym przedstawić przykład wzięty z mojego życia zawodowego. Pracując jako aplikant adwokacki, spotkałem się z wieloma przypadkami prozaicznych – oczywiście na pierwszy rzut oka – sytuacji międzyludzkich, które z przeświadczenia stron nie mogły zrodzić pomiędzy nimi żadnych nieporozumień. Oto jeden z nich.
Pewnego razu zgłosiło się do mnie młode małżeństwo, które zleciło elektrykowi (tj. osobie fizycznej prowadzącej działalność gospodarczą o tym charakterze) wykonanie przebudowy i remontu instalacji elektrycznej w nabytym przez nich mieszkaniu. Przedsiębiorca ten przyjął zlecenie w formie telefonicznej, wyznaczając im konkretny termin rozpoczęcia prac i zobowiązując się do stawienia się w tymże lokalu w celu dokonania wstępnego kosztorysu (miał oszacować koszty materiałów, a także robocizny). Po dokonaniu wstępnej analizy fachowiec wypowiedział się co do opłat związanych z należytym wykonaniem zlecenia oraz co do wysokości swojego wynagrodzenia. Obydwie te rzeczy zostały zaakceptowane przez zlecających, czyli małżeństwo.
Elektryk zażądał wpłacenia zadatku w wysokości 25 proc. wszystkich kosztów. Pierwotnie posługiwał się zwrotem „zaliczka”, co także miało niebagatelne znaczenie w całej tej sprawie. Miało być to przez niego zaliczone na poczet przygotowań do należytego wykonania zlecenia. W dniu rozpoczęcia prac elektryk nie stawił się w lokalu, w którym miał je wykonywać. Po interwencji zlecających rozpoczął pracę dopiero z dwunastodniowym opóźnieniem – to zrodziło po stronie małżeństwa dość duże komplikacje.
Musieli oni bowiem przełożyć innego fachowca, który miał zająć się tynkowanie i malowaniem ścian w ich nowym mieszkaniu. Ponadto elektryk nie wykonał swojego zadania należycie: nie brał pod uwagę zaleceń właścicieli co do umiejscowienia poszczególnych gniazd i oświetlenia, które miało służyć do odpowiedniego urządzenia kuchni.
Strony nie zawarły umowy na piśmie, co było głównym problemem w całym zaistniałego sporze. Nie istniał bowiem dokument, który określałby obowiązki zleceniobiorcy (elektryka) co do podjętego się przez niego zadania. Zawarta umowa ustna pomiędzy stronami była jednak ważna. Tymczasem w razie zaistnienia jakiegokolwiek sporu pomiędzy stronami to kwestia UDOWODNIENIA ewentualnych roszczeń przeciwko drugiej stronie umowy w sądzie jest w tym momencie utrudniona.
Z powyższego przykładu wynika, że umowa zawarta w sposób ustny jest ważna, skuteczna i niczym nie ustępuje umowie spisanej na papierze. Oczywiście nie mówię tutaj o umowach, dla których ustawy przewidują szczególne formy, aby były one uznawane, jak np. umowa sprzedaży nieruchomości, która musi być zawarta pisemnie w formie aktu notarialnego.
Należy jednak pamiętać, że umowa spisana na papierze i opatrzona podpisem każdej ze stron stanowi naszą podstawę dochodzenia jakichkolwiek roszczeń w sądzie (gdy mowa o niewykonaniu lub nienależytym wykonaniu prac przez drugą stronę) bez konieczności przeprowadzenia długotrwałego i żmudnego postępowania dowodowego, które i tak mogłoby nie wykazać, że nasze roszczenie jest zasadne.
Co więcej – w bardzo wielu przypadkach będziemy mieli możliwość skierowania pozwu przeciwko drugiej stronie niewywiązującej się z zapisów umowy. Mamy możliwość – po wyczerpaniu konsultacyjnej drogi rozwiązania sporu – do uzyskania nakazu zapłaty bez przeprowadzania rozprawy. Jest to znaczna przewaga w stosunku do postępowania zwykłego, gdzie sąd na rozprawie przeprowadza żmudne i czasochłonne postępowanie dowodowe.
Dokładnie spisana na papierze umowa może także – pomijając kwestie stricte sądowe – uchronić nas przed niepotrzebnymi nieporozumieniami z drugą stroną umowy, a często także i dodatkowymi oraz nieoczekiwanymi kosztami.
Warto zatem zachować trochę dystansu do osoby, z którą wchodzimy w stosunek zobowiązań i nie ograniczać się jedynie do ustnej umowy. Powinno być to na rękę zarówno nam, jak i drugiej stronie.
I to chyba byłoby na tyle, jeżeli chodzi o podcast dotyczący wprowadzenia do tematu umów. Chciałbym podziękować, że spędziłeś te parę chwil ze mną. Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej poprzez subskrypcję mojego podcastu, do czego serdecznie Cię zachęcam.
Jeżeli masz do mnie jakiekolwiek pytania, wątpliwości albo sugestię co do tworzonego podcastu lub chcesz też podzielić się pomysłami na kolejne odcinki – wyślij do mnie wiadomość na adres: kontakt@bartlomiejwodo.pl. Na ten moment to wszystko – trzymaj się, cześć!